W rozumieniu Renato Gaúcho po przegranym 1:3 sobotnim klasyku z Fluminense, tytuł Brasileirão oddala się. To uczucie nie jest od dzisiaj. Jak twierdzi portal Goal, już na początku października władze klubu z Gávea oceniły już dużą trudność zdobyciu kolejnego mistrzostwa Brazylii.
W tamtym czasie gorsze wyniki byłyby swego rodzaju skalą pozwalającą zrozumieć prawdziwe szanse zespołu w Brasileirao. Kilka meczów później nowe kontuzje i zmęczenie w drużynie wywołują nastrój zniechęcenia w Ninho do Urubu, z trzynastoma punktami straty do Atlético Mineiro. Przy spodziewanym spadku gry, zarząd ocenia, że Renato Gaúcho nie jest głównym odpowiedzialnym.
Generalnie władze Flamengo rozumieją, że głównym czarnym charakterem jest kalendarz i co może uniemożliwić drużynie zdobycie długo oczekiwanej potrójnej korony w Ameryce Południowej.
Wygranie trzeciego z rzędu mistrzostwa Brasileirão jest uważane za bardzo ważne, ale zdobycie Copa do Brasil oraz Copa Libertadores, który daje prawo do ponownego startu w Klubowych Mistrzostwach Świata, bardzo dobrze wyleczy kaca po braku zdobycia mistrzostwa kraju.
Aby bronić się przed krytyką, Flamengo przygotowuje dossier na temat liczby meczów rozegranych przez zespół w ciągu roku. Zespół z Rio de Janeiro zakończy październik z rozegranymi 73 meczami, czyli praktycznie tyle samo, co w całym sezonie 2019 (łącznie 74), który zakończył się pod koniec grudnia. Do tego dochodzi również liczba spotkań rozegranych przez piłkarzy, którzy byli powoływani do narodowych reprezentacji.
Są jednak tacy, którzy zaczynają kwestionować pracę Renato Gaúcho i wierzą, że powinien osiągnąć więcej z zespołem, który ma w rękach, ale to pochodzi spoza działu piłki nożnej, od tych, którzy nie przebywają codziennie w Ninho do Urubu.