Flamengo.com.pl

Flamengo zremisowało 2:2 środowe spotkanie z Palmeiras na Ilha do Urubu, co nie spodobało się zgromadzonym kibicom, a głównym kozłem ofiarnym został trener Zé Ricardo, którzy po końcowym gwizdku domagali się zwolnienie szkoleniowca. Prezydent Rubro-Negro, Eduardo Bandeira de Mello, który również był krytykowany zapewnił pozostanie trenera oraz skrytykował pracę arbitra.

Pierwsze gwizdy i okrzyki "głupek" skierowane w stronę Zé Ricardo zaczęły się jeszcze w trakcie meczu, a dokładnie w 85 minucie, kiedy Federico Mancuello zmienił Évertona. Jednak dopiero po końcowym gwizdku arbitra Jailsona Macêdo Freitasa protesty się zintensyfikowały.

"Zé Ricardo jest trenerem Flamengo i nim pozostanie. Wiemy, że jest pod naciskiem kibiców i mediów, ale pozostaje trenerem Flamengo. Szanujemy, że niektórzy fani go nie lubią, ale większość popiera pracę jaką robi we Flamengo i dalej będzie robić." - powiedział Eduardo Bandeira de Mello.

Praca arbitra była kolejnym tematem poruszonym przez prezydenta. Według Eduardo Bandeira de Mello, praca Jailsona Macêdo Freitasa była decydująca w kontekście ostatecznego wyniku.

"Szanujemy niezadowolenie kibiców. Przypuszczam, że część z nich może być też niezadowolona z mojej pracy, zarządu i sztabu szkoleniowego, ale jestem pewien, że o wiele więcej było niezadowolonych z sędziego. Mieliśmy tragiczne sędziowanie, boli nas to. Na początku nie otrzymaliśmy rzutu karnego, a dwie bramki dla Palmeiras były nieprawidłowe. W drugiej połowie nieuznana została bramka Guerrero i zabrakło karnego po ewidentnym faulu na Évertonie Ribeiro. Byłoby inaczej, gdyby sędzia popełniał błędy na rzecz obu stron, ale jakoś dziwnie tylko na niekorzyść Flamengo. Tego rodzaju rzeczy zawsze dzieją się z Palmeiras." - zakończył prezydent.