Flamengo.com.pl

Kiedy Reinaldo Rueda wylądował w Rio de Janeiro, aby zacząć pracę we Flamengo, wielu uważało, że obcokrajowcy będą stanowić o sile zespołu, ale nic takiego się nie stało. Tylko rodacy trenera Gustavo Cuéllar i Orlando Berrío oraz absolutny starter Paolo Guerrero cieszą się zaufaniem szkoleniowca. Pozostali gringos nie mają tyle szczęścia Federico Mancuello, Darío Conca i Miguel Trauco praktycznie nie otrzymują szans gry od Ruedy.

Początkowo trener zamierzał liczyć na Mancu, który przybył do Mengão na początku 2016 roku, na prośbę ówczesnego trenera Muricy Ramalho. Jednak Argentyńczyk jest jedynym zawodnikiem z pola, który jeszcze nie zagrał chociażby minuty u nowego szkoleniowca. Nie ulegnie to zmianie w środowym spotkaniu z Chapecoense, ponieważ w ogóle nie znalazł się w kadrze na tę grę.

Innym obcokrajowcem, który nie znajduje się w planach Kolumbijczyka jest Darío Conca. Zatrudniony z wielką pompą na początku tego sezonu, pomocnik nie jest w stanie wrócić do formy po poważnej kontuzji kolana. Swój ostatni mecz rozegrał przeciwko Paraná w Primeira Liga.

Z kolei Miguel Trauco również nie "przypasował" trenerowi. Od czasu przybycia Ruedy, na lewej obronie występuje Pará mimo, że nominalnie jest prawym obrońcą. Braki w grze defensywnej Peruwiańczyka to główne przeszkody, które sprawiły, że stracił miejsce w składzie.

Z wyjątkiem Conki, który jest wypożyczony, pozostali dwaj zawodnicy są piłkarzami klubu. Jeśli Reinaldo Rueda uzna, że nie zamierza na nich liczyć w przyszłym sezonie, to mogą zostać sprzedani lub zostać użyci jako karty przetargowe w transferach nowych zawodników.