Dzisiejszy kibic Flamengo, mimo tego wszystkiego, co przeżył, chce odciąć się od roku 2019 i iść naprzód. Jaki fan Rubro-Negro zgodziłby się z historią, że klub narodził się pięć lat temu, w sezonie, w którym Jorge Jesus i jego drużyna stali się nieśmiertelni? Nie brakuje przykładów z wcześniejszych i późniejszych pokoleń, ale media społecznościowe sprawiają, że oddani kibice Flamengo unikają wzmianki o tym magicznym roku.
Cóż, JJ nie stał w niedzielę na linii bocznej, ale niektórzy z tamtych zawodników wciąż robią różnicę. Największa gwiazda tamtego pokolenia, Gabriel Barbosa, strzelił dwa gole i oddał strzał, po którym Giorgian de Arrascaeta otworzył wynik zwycięstwa 3:1 nad Atlético Mineiro.
Dlaczego więc Flamengo zmiażdżyło historycznego rywala, mimo równowagi, jaką wprowadziły braki kadrowe? Oto odpowiedź: na linii bocznej stał trener, który nie bał się "otworzyć" przed przeciwnikiem, który nie stracił gola w półfinale Copa Libertadores. Ten trener także był częścią historycznego zespołu z 2019 roku. Będąc wówczas czołowym lewym obrońcą, przeniósł swoją wizję gry na ławkę rezerwowych i stamtąd zneutralizował jeden z najlepszych zespołów w kraju.
FLAMENGO ATAKOWAŁO OD POCZĄTKU
Po specjalnym powitaniu ze strony kibiców, Flamengo zaczęło z impetem, ale pierwszy atak należał do Atlético Mineiro. Gonzalo Plata, który grał zmiennie w trakcie meczu, podał zbyt słabo. Hulk, zamiast ruszyć na swoją mocniejszą nogę, ściął na prawą i został zablokowany przez Léo Pereirę. Galo nie był już taki sam przez cały mecz.
Ustawienie 4-3-3 lub 4-5-1 Filipe Luísa sprawiło, że wielu kibiców Flamengo myślało, że zespół będzie atakować za wszelką cenę i chaotycznie. Ci, którzy tak myśleli, byli w błędzie. Grał tylko Flamengo. Atlético Mineiro złapało oddech dopiero pod koniec meczu po golu z przypadku. Obrona spisywała się bardzo dobrze, a wysoki pressing napastników i pomocników działał znakomicie.
Flamengo miało Alex Sandro, kluczowego w tym zwycięstwie, który nieco asekurował się wobec Gustavo Scarpy, podczas gdy Gérson, Wesley i Gabriel Barbosa przygotowywali się, by uczynić prawą stronę ataku Flamengo "kopalnią złota".
REŻYSER, ZAWSZE OBECNY... GÉRSON
W ten sposób Flamengo zdobyło pierwszego gola. W 10. minucie meczu, Luís Roberto ogłosił, że "dyrygent i obecny" Giorgian de Arrascaeta otworzył wynik. Ale reżyserem akcji był Gérson. "Kameleon", jeszcze na własnej połowie, otrzymał piłkę od Léo Ortiza z plecami do obrońców i, jak w futsalu, obrócił się tak, że rozbroił defensywę przeciwnika.
Podał do Wesleya, który, mimo nalegań Giorgiana de Arrascaety i kibiców na zagranie na prawe skrzydło, wyczekał odpowiedni moment, by podać do Michaela. Robozinho podał Gabigolowi w punkt. Arrasca, który domagał się podania i miał wsparcie trybun, był gotów na dobicie strzału obronionego przez Eversona: 1:0.
ON WIERZY I WIERZĄ W NIEGO
Z takim nadmiarem siły Flamengo odliczało minuty do drugiego gola. Przyszedł on w dość niepozorny sposób. Po dośrodkowaniu od Léo Ortiza, który grał bardzo dobrze, z prawej strony, Gonzalo Plata musnął piłkę głową, a ta trafiła do Gabigola.
Napastnik, który jeszcze nie zdobył bramki z gry odkąd Filipe Luís przejął drużynę i próbował wrócić do dobrej formy, postanowił uwierzyć w tę akcję. Przyjął lekkie podanie od Ekwadorczyka i ruszył w stronę bramki rywala. Chociaż Michael zamykał z lewej strony, Gabigol zignorował chwilowy brak pewności siebie i uderzył. Wynikiem był gol dla Flamengo.
Część kibiców nie zareagowała, spodziewając się spalonego. Gdy telebim pokazał, że Lyanco dał miejsce Gabiemu, Maracanã wybuchła. Gol gracza, która wierzy, nawet gdy wielu wątpi. Na jego szczęście większość kibiców zawsze wierzyła: 2:0.
I jeszcze ktoś wierzył w Gabigola: na kilka sekund przed golem, Filipe Luís ostro skarcił byłego kolegę z drużyny, mówiąc, że powinien zamknąć akcję po prawej stronie. Napastnik był posłuszny, a siatka Atlético Mineiro zadrżała.
Na przerwę drużyna mogła schodzić z jeszcze wyższą przewagą. Gonzalo Plata miał niesamowitą szansę po pressingu Giorgiana de Arrascaety, ale wolał podać do Gabigola, który był kryty. Flamengo schodziło z boiska przy burzy oklasków, czego dawno nie widziano.
BŁĄD EKSPERTA NIE UMNIEJSZA WIELKIEGO WYNIKU
Flamengo wróciło z przerwy naładowane energią. Léo Pereira, który miał momenty wahań formy, walczył na bardzo wysokim poziomie i świetnie budował grę. Przy jednym z jego podań, już w pierwszej minucie ostatniej części meczu, Michael zawahał się i nie oddał strzału na bramkę Eversona. Taki błąd jednak nie umniejszył występu tego niskiego zawodnika.
Przy nadal dominującym Flamengo, w 73. minucie drugiej połowy Michael odebrał piłkę Matíasowi Zaracho i podał do Carlosa Alcaraza. Charly, rozgrywający kolejny dobry mecz, popędził naprzód i wybrał odpowiedni moment na podanie.
Gabigol, ten sam, który uwielbia decydujące momenty, wydawał się wybierać najgorszą opcję, gdy ściął piłkę na lewą stronę. Nawet z pozornie trudnego kąta, napastnik ustawił się idealnie i uderzył, nie dając Eversonowi szans.
W tym momencie zdobycie piątego Copa do Brasil przez Flamengo wydawało się przesądzone. Flamengo nadal tworzyło akcje i popełniało błędy, ale nie było zagrożone. Aż w 80. minucie Léo Ortiz, w zagraniu pełnym pewności siebie wynikającej z dobrego występu, próbował skontrolować piłkę na linii pola karnego i popełnił błąd. Alan Kardec to wykorzystał i zmniejszył stratę.
Atlético Mineiro nawet zwiększyło tempo, ale nic, co mogłoby zagrozić dużej przewadze Flamengo. Zespół z Minas Gerais miał większe posiadanie piłki (57%) i więcej strzałów (13 do 10), ale w żadnym momencie nie dominował w meczu.
Chociaż przywoływanie 2019 roku może wydawać się herezją dla kibiców Flamengo, nie sposób oderwać się od wspomnień po spotkaniu z takimi bohaterami na boisku. Gabigol był główną postacią, Giorgian de Arrascaeta strzelił gola, Gérson czarował na boisku, a Filipe Luís wszystkich zaskoczył skutecznym i innowacyjnym systemem. Dla kibiców Rubro-Negro, którzy mają dreszcze na myśl o porównaniach do tego magicznego roku, niedzielny mecz nie daje przestrzeni na analogie, ale daje pewność, że wielkie dokonania Flamengo wciąż są nierozerwalnie związane z sezonem, który nieustannie odświeża pamięć każdego kibica Flamengo.
- dodał: MentiX
- 04.11.2024; 11:35
- źródło: globoesporte.com
- foto: Twitter Flamengo
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać komentarze
Brak komentarzy
- Éverton Cebolinha
- Uraz: zerwanie ścięgna Achillesa w lewej nodze.
- Powrót: Marzec 2025.
- Matías Viña
- Uraz: zerwania więzadła krzyżowego przedniego prawego kolana.
- Powrót: Kwiecień 2025.
- Pedro
- Uraz: zerwania więzadła krzyżowego przedniego lewego kolana.
- Powrót: Maj 2025.