Flamengo.com.pl

Gabriel Barbosa miał okazję rozstrzygnąć losy niedzielnego klasyku między Flamengo a Vasco, ale nie wykorzystał rzutu karnego w doliczonym czasie gry. Ta sytuacja odbiła się szerokim echem wśród kibiców, którzy skarżyli się, że bramkarz Léo Jardim nie trzymał żadnej stopy na linii bramkowej przed strzałem napastnika. W związku z tym dyrektor wykonawczy Rubro-Negro, Bruno Spindel, twierdził, że skonsultował się z Federacją Piłki Nożnej Stanu Rio de Janeiro (FERJ) i zminimalizował sytuację.

"W ramach przejrzystości FERJ oraz relacji między członkami a federacją po meczu mieliśmy wątpliwości, czy Léo Jardim zrobił krok do przodu w momencie kontaktu stopy Gabigola z piłką. Najlepszy obraz dostępny w VAR, który nam pokazano po spotkaniu, przedstawiał obraz z najlepszej dostępnej kamery. Na podstawie tego obrazu nie można wyciągnąć żadnych wniosków. Chcemy wyjaśnić, że udaliśmy się do FERJ, zostaliśmy przyjęci, i nie ma obrazu, który potwierdzałby, że bramkarz się wcześniej ruszył." - powiedział Bruno Spindel w oświadczeniu udzielonym dziennikarzom po bezbramkowym remisie.

Choć Bruno Spindel stwierdził, że zdjęcia nie są jednoznaczne, po meczu kibice Flamengo opublikowali w mediach społecznościowych fragment oficjalnej transmisji Clássico dos Milhões. Na tych ujęciach rzeczywiście widać, że Léo Jardim ruszył się za wcześnie i nie miał stóp na linii bramkowej przed strzałem Gabriela Barbosy.

Innymi słowy, zgodnie z zasadami piłki nożnej, rzut karny powinien zostać powtórzony. Jednak po końcowym gwizdku arbitra, Gabigol nie komentował możliwego naruszenia. Napastnik przyznał zasługi bramkarzowi i przyznał, że mógłby strzelić mocniej, aby zapewnić zwycięstwo Flamengo.